oŚrodek w Polu
  • Aktualności
  • OSADA ROZWOJOWA
  • Warsztaty
    • Warsztaty

      Efekt motyla – głęboka praca z miednicą

      Styczeń 20, 2021

      Warsztaty

      Wioska NVC Wokół stołu na Mazurach

      Styczeń 20, 2021

      Warsztaty

      Relacja w dotyku – warsztat dla par 11…

      Październik 25, 2020

      Warsztaty

      Mazurski Krąg Przygody 7-14 sierpnia 2021

      Wrzesień 27, 2020

      Warsztaty

      Mazurski Krąg Przygody 15-22 sierpnia 2020

      Luty 3, 2020

      Warsztaty

      Kobiety w MOCY 13-15 marca 2020

      Luty 3, 2020

      Warsztaty

      Krąg ojców i synów pod żaglami. Wielkie Jeziora…

      Grudzień 12, 2019

      Warsztaty

      Holistyczna Szkoła Trenerów pod żaglami 6-13 czerwca 2020r.

      Grudzień 12, 2019

      Warsztaty

      Lato Leśnych Ludzi. Warsztat dla ojców i synów

      Sierpień 9, 2019

      Warsztaty

      Lato Leśnych Ludzi 2018. Krąg ojców i synów.

      Wrzesień 4, 2018

  • Kalendarz
  • Idea
  • O Ośrodku
  • Dla organizatorów
  • Galeria
  • Kontakt
  • Blog
  • Aktualności
  • OSADA ROZWOJOWA
  • Warsztaty
    • Warsztaty

      Efekt motyla – głęboka praca z miednicą

      Styczeń 20, 2021

      Warsztaty

      Wioska NVC Wokół stołu na Mazurach

      Styczeń 20, 2021

      Warsztaty

      Relacja w dotyku – warsztat dla par 11…

      Październik 25, 2020

      Warsztaty

      Mazurski Krąg Przygody 7-14 sierpnia 2021

      Wrzesień 27, 2020

      Warsztaty

      Mazurski Krąg Przygody 15-22 sierpnia 2020

      Luty 3, 2020

      Warsztaty

      Kobiety w MOCY 13-15 marca 2020

      Luty 3, 2020

      Warsztaty

      Krąg ojców i synów pod żaglami. Wielkie Jeziora…

      Grudzień 12, 2019

      Warsztaty

      Holistyczna Szkoła Trenerów pod żaglami 6-13 czerwca 2020r.

      Grudzień 12, 2019

      Warsztaty

      Lato Leśnych Ludzi. Warsztat dla ojców i synów

      Sierpień 9, 2019

      Warsztaty

      Lato Leśnych Ludzi 2018. Krąg ojców i synów.

      Wrzesień 4, 2018

  • Kalendarz
  • Idea
  • O Ośrodku
  • Dla organizatorów
  • Galeria
  • Kontakt
  • Blog

oŚrodek w Polu

Odnajdywanie siebie w ciszy: O CzasieNieCzasie
Blog

Odnajdywanie siebie w ciszy: O CzasieNieCzasie

written by admin

Dni są tu zupełnie inaczej ułożone w czasie. Jakby wygodniej leżą na nim. Jakby zrobić wykres życia w czasie to jest jakiś łagodny. Dziwnie nie kanciasty. Sołtys mówi, że tu jest zawsze niedziela. Że nikomu się nie spieszy tu codziennie jak ludziom w mieście. Każdy z TuMieszkających powie raczej, że na nic nie ma czasu. Ale zawsze, kiedy podejdę, znajduje czas by gadać, żartować,  śmiać się, ciekawić, przygadywać żartobliwie-złośliwie. Piękni tu żyją Ludzie.  Tematem jest wszystko co jest. Słońce, chmura, niebo, samolot, drzewa, krzaki, trawy, susza, deszcz, prognoza pogody, klucz żurawi, nienoszące jajek kury, mleko od krowy, wiatr, temperatura, katar, w nogawce dziura, robaczliwe* grzyby, stonka z ziemniaka, no i oczywiście to, że jest coraz gorzej, że kiedyś było lepiej… Bez końca. Przyjemnie sobie z nimi upuścić. Życie tu proste i piękne. Cisza. Nieznośna dla części  tych co przyjeżdżają z miasta i nigdy w niej nie byli. Nagrodą za trud budowy dla nas jest ta Cisza. Otulająca, napierająca, wciągająca jak wyzwanie a później czuła jak nie przymierzając Matka.  Niespotykana. I to w niej jakoś czas się chowa. I w tej zwykłości. I w tym NieBiegu. I w tej pracy NiePracy. Zadanie to specjalne. Czym bardziej pędzę tym bardziej mi się wydaje, że mam je odrobione. Że na co dzień z niej korzystam, zatapiam się i daję utulić i schować.  Trzy miesiące kowidowego zesłania, a później jeszcze kolejne trzy mieszkania tu pokazały, jak bardzo pędzę, jak nie korzystam z Ciszy bo wciąż pędzę, jak część mnie pragnie się zatrzymać i nie umie i jak dzień po dniu po troszeczku zwalniam. Jak mój wewnętrzny wykres czasu wygładza się i równa do niewzruszonej linii czasu Ciszy Gajrowskiej. I tak to Cisza zwalnia czas, dlatego tak wolno tu płynie życie. Dlatego tak jest to niezwykłe miejsce. Czas znika tu w ciszy. O ile wcześniej poradzisz sobie z tym, by zwolnić.

Bartosz Płazak

oŚrodek W Polu

Październik 17, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Ojciec i syn. Haka, czyli ćwiczenia z wytrwałości.
Blog

Ojciec i syn. Haka, czyli ćwiczenia z wytrwałości.

written by admin

Nagroda musi być dziś szybko. I to nie byle jaka by obudzić do działania. Żeby było jeszcze łatwo po drodze, i wiadomo było jak się skończy. Bez nadmiernego wysiłku, wymagań, wyrzeczeń, inwestycji czasu, wyjścia ze strefy komfortu. Mój znajomy nazywa to czasami pokolenia insant. Wsypujesz łyżeczkę barszczu, mieszasz i jest barszcz. 2 Minuty. Pani w reklamie smakuje. Więc i ty wykrzyw usta w grymasie zachwytu i smakuj. Daj Bóg byś nie znał barszczu babci bo to byłby twój ostatni gorący kubek. Ci co nie znają, im smakuje, bo reklama zachęca. Żarty i ironia na bok.

Haka to rytuał Maorysów. Święty taniec wojowników. Pokaz mocy. Znany coraz większej liczbie osób na świecie. Pewnie z uwagi na swój rytualny, dziki,  tradycyjny charakter. Tańczą, czy może grają go np. piłkarze przed meczami. Jest on jednak dużo głębszą poważniejszą deklaracją męskiego świata.

Kiedy pada propozycja stworzenia naszego rytuału nawiązującego do Maoryskiego wydaje się nam to łatwe, ciekawe i atrakcyjne. Przystępujemy do pracy. W odróżnieniu od tradycyjnego rytuału, tu w Gajrówce pozwalamy sobie na tworzenie własnej wersji. Każda para ojciec syn ma zadanie stworzyć kawałek po swojemu. Później łączymy całość w jeden rytuał, taniec, pokaz. Kawałki są zabawne, ciekawe, różne. Każdy się starał ale na końcu mamy w sam raz dużo materiału do połączenia. Praca ojciec syn jakoś łatwiejsza, kiedy przechodzi w pracę grupową zaczyna być bardziej wymagająca. Synchronizacja, pamięć, ruch, dźwięk, rytm, wciąż ktoś wyskakuje, zapomina, nie daje rady, gubi uwagę, zmienia układ. Mylimy się, gubimy, złościmy, wstydzimy. Zagadujemy, nagle chce się pić, siku, jeść, eee, aaa… Zespół. Jeden w tę drugi w drugą. Łatwe? Nie. Spór się nawet pojawia. I to o to oczywiście czy już mamy to wystarczająco zrobione. Bo można by przyjąć, że tak. Bo chce nam się ziewać. I można by odpuścić. Są jednak w grupie twardziele działający na rezultat, ambitni i gotowi do pracy. I całe szczęście. Bo chłopaki, synowie, może woleliby już pójść na kolację. Nazywamy nasze instant ucieczki. Ujawniamy, że chcemy się ślizgnąć bo z wczasów robi nam się praca. No i synowie, zaczynają chcieć do mamy się przytulić bo tata wymaga, a tatowie odpuścić synom by było miło. Kropka. Znaczy w kropce o mało bylibyśmy. Jednak zbieramy się, nie schodzimy z placu pracy. Motywujemy siebie-ojców i naszych synów. Rezygnujemy z udawania, że wystarczy i idziemy po jeszcze. Walczymy z naszym wrogiem „to zabawa” i przechodzimy na stronę „to poważna sprawa” i trenujemy dalej aż do sukcesu. Oczywiście bez zamordyzmu, nikt nie pada na twarz, mamy naszych synów bądźcie spokojne. Jednak nie dajemy się zwieść. Ojcowie, pewnie i część synów dobrze wie jak smakuje wygrana. Z samym sobą też. Jak w grupie, zespole przejście oporu na wykonanie zadania wspólnie razem skutkuje radością, poczuciem jedności, poczuciem sensu, wzrostem zaangażowania i dbałości o wynik. Tego doświadczamy za chwilę. Nagrywamy film. Jest dowód jak świetnie nam poszło. Wspólnota męskiej energii. No i te wywalone języki, groźne miny, energetyczne gesty, tupanie nogami i wrzask. Haka ojców i synów. Tak, zrobiliśmy to na serio. To co innego niż oglądać (instant) film na you tube.

Gajrówka 2020. Mazurski krąg mocy. Warsztaty ojców i synów.

Bartosz Płazak

Październik 17, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Ojciec i syn. Prawdziwi wrogowie są wewnątrz nas, czyli inwazja robali
Blog

Ojciec i syn. Prawdziwi wrogowie są wewnątrz nas, czyli inwazja robali

written by admin

Przed ostatniego dnia, zaraz po ćwiczeniach wojskowych, doszliśmy do sedna przeszkody. Wojownik to ten który umie poradzić sobie z wewnętrznym przeciwnikiem, ten który wroga widzi i przezwycięża.  Robale, węże, prokrastynacja i uległość były na porządku dziennym. Kto chciał mógł w zaimprowizowanej grupowej pantomimie powalczyć ze swoim strachem-wrogiem. Arena umysłu taty albo syna była w kupie śmiechu odgrywana na trawie przez resztę grupy. Sam zainteresowany miał sposobność doświadczyć roześmianej i gotowej dać się przerazić wersji swojego wewnętrznego wroga. Węże uciekały, robale ustępowały pola, prokrastynacja, uległość i inne stawały w świetle słońca widoczne dla wszystkich i zawstydzone salwą śmiechu dawały dyla czym prędzej i byle dalej. Śmiesznie, gwarnie, zabawnie, zaskakująco, wciągająco. Pod spodem jednak całkiem poważnie.  W końcu każdy z nas ma jakieś strachy i w każdym coś rezonowało. 12 latek decydujący się na pracę ze swoim strachem przed pająkami w grupie brodatych pająków na czterech nogach był prawdziwym bohaterem i inspiracją dla reszty. Pająki zaś, nie da się zapomnieć, niektóre były nawet dwuosobowe, znaczy tak pokazywaliśmy, że mają więcej nóg, żeby było bardziej realistycznie, a wychodziło groteskowo ;). Ale Bez żartów pająki otrzymywały razy packą i tyle ich żywota. Młodzi wygrywali z wewnętrznymi strachami, starzy bili brawo. Jakoś uroczyście było mocno. Inaczej niż tam na macie w błocie. To inna walka. Dużo bardziej subtelna. Pod zabawą zwycięstwo nad sobą. I znów wzruszenie ojca i syna. Samo wyjście ze swoim strachem. Jakże uczące dla pozostałych. Okazuje się, że można w ogóle coś zrobić. I wsparcie dostać. I cieszyć się z ukazania strachu sobie, tacie, grupie, facetom. Nikt nie szydzi, nikt nie uchyla się od dania wsparcia, nie ma przymusu, jest nagroda i coś o zrozumieniu. Uczymy się być blisko siebie samych i innych facetów. Słabość i radzenie sobie z nią, dotyczy wszystkich mężczyzn i chłopców. Ukrywanie jej raczej nie prowadzi ani do bliskości ani do zdrowia, ani do umocnienia się. I o tym właśnie gadaliśmy ojcowie i synowie po tych zaskakujących zabawach na procesie.

Gajrówka 2020. Mazurski krąg mocy. Warsztaty ojców i synów.

Bartosz Płazak

Październik 17, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Ojciec i Syn. Trening wojownika
Blog

Ojciec i Syn. Trening wojownika

written by admin

Czy chcesz czy nie chcesz masz go. Wojownik ospały, budzący się, czy ożywiony jest w każdym z nas-mężczyzn. Stan zaś ciała i ducha jaki rodzi się  w nas w obliczu walki jest nieporównywalny  z niczym. Archetypowa energia wojownika może się budzić na skutek różnych zdarzeń. Konieczności walki, obrony, chęci pokazania się, rywalizacji, sięgania po coś, ale też w kontakcie, obserwacji zdarzeń kojarzonych przez nas z wojowaniem. Może przyjść do Ciebie na widok walczących, może na widok scen batalistycznych, może na widok broni. Nie jest jednak proste podjąć walkę. Mamy różne wewnętrzne procesy. Najczęściej prezenty od opiekunów, rówieśników, mediów, szkoły. Nie wolno, złe, be, będziesz tym czy tamtym może już tylko dlatego, że Cię to interesuje.

Mata jest z folii. Jest śliska, leży w przygotowanym w gigantycznej piaskownicy zagłębieniu. Wygląda obiecująco. Wiemy już, że jest trochę miękka, trochę twarda. Wiemy, że poślizg jest najbardziej oczywistą rzeczą jaka się tu zdarzy każdemu z nas. Ekscytacja, frajda, adrenalina. Odważny wchodzi do środka i wyzywa kogo chce. Wyzwany nie zawsze ma ochotę, ale wrzawa, doping, śmiech, ekstaza na arenie sprawia, że kolejni ryzykują. Starsi, młodsi, bez kolejności, czasu. Chodzi o jedno. Wyrzucić gościa z maty. Bywa zaskakująco. Jak ośmiolatek może z 15 kilo wyrzuca 11 latka około 60 kilo…? Mieszanka improwizowanego sumo i ulicznej przepychanki budzi salwy śmiechu i okrzyki radości, wsparcia a także, a jakże pognębiające i stronnicze żarty, z uśmiechem oczywiście. Waga, jako przewaga bywa złudna. Chudzi wyrzucają z kręgu tęgich ku zdziwieniu i zaskoczeniu wszystkich. Bywa, że tędzy dają dowód mocy w walce przeciw dwóm. Cóż. Jakby nie patrzeć to jednak esencja męskiej zabawy. Wciąż wydaje się, że już dość, ale są tacy co chcą jeszcze. Wciąż nowe style, uczenie się, zmęczenie, i bardziej zaskakujące wyniki.  Gdyby nie wiatr, pewnie testosteron dusiłby nas jak w męskiej szatni po w-fie. Tak czy siak daje do myślenia. Minęło kilka godzin. Mieliśmy twórczą rozgrzewkę przed walkami, nikt się nie migał, jakbyśmy czuli, że proces przygotowania się jest potrzebny. Że trzeba zbudować ducha walki. Zamki z piasku. Podziwialiśmy je, pomniki męskiego ego. Ojcowie budowali i synowie. Później każdy opowiadał z dumą. I nic dziwnego. Każdy zamek piękny, różny, zawierający tajemnicę i zabudowaną moc. Święty bo tej  akurat pary ojcowsko synowskiej dziełem. Zaś po walkach wszyscy jakoś dziwnie spokojnie, blisko siebie w grupie, w równowadze wewnętrznej udali się pod prysznic zimny, prosto ze studni, a wrzaskom przy tej ceremonii nie było końca. Walka. Bliskość. Twórczość. Oczyszczanie. Pozornie odległe a jak bliskie siebie. Jak w tych męskich relacjach wzmacniające i uczące ojca i syna. Zobaczyć jak tata przewraca się w błocie z innym tatą. Zobaczyć jak syn zwycięża lub z honorem oddaje pole. Przytulić ciała umazane błotem do siebie ze łzami w oczach. Wojownik drzemie, budzi i wyrywa się z spokojnego łona domu w mieście. Synowie będą go w sobie potrzebować. Dostępnego. W świecie poprawności często skazującym wojownika na banicję za podejmowanie walki o siebie, o cel, o kogoś, o dobro innych o wartości. Miękniemy panowie w tym świecie? Niebezpiecznie to brzmi? I bynajmniej nie rzecz w sile. Chodzi o moc. Sztuką jest być mocnym w świecie grzeczności, walczących o swoje prawa kobiet, wychowania synów przez matki i babki kiedy ojcowie zarabiają kasę na spłatę kredytów. W świecie wiszących na włoscku relacji, stawiających warunki bycia z dziećmi ich ojcom bo kiedyś coś nie poszło. Warto się zastanawiać skąd chłopcy mają wziąć wzorzec wojownika w tym szlachetniejszym wydaniu? Jak pokazać im jak używać mocy a nie siły? Jak mają w świecie poprawności umieć stanąć za sobą, za sprawą, za kimś, nie przekraczając granicy agresji, nie napadając kogoś?

Gajrówka. AD2020. Mazurski krąg mocy. Warsztaty ojców i synów.

Bartosz Płazak

Październik 17, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Ojciec i syn. O co nam chodzi czyli trening wojownika. Rozmowy przy obieraniu ziemniaków.
Blog

Ojciec i syn. O co nam chodzi czyli trening wojownika. Rozmowy przy obieraniu ziemniaków.

written by admin

Wiele różnych dyskusji się przetoczyło przez nasz krąg w tym roku. Motyw główny warsztatów wyłaniał się powoli. Jednak od pierwszego dnia męskie energie wierciły  się wojowniczo. Były okrzyki, poszturchiwania, gadanie o broni, walce, przeciwnościach, synowie pełni energii, ojcowie z błyskiem w oczach… O Wojowniku w nas aż się prosiło A przecież ostatecznie mieliśmy kowid. Bezsilność i bunt przeciw zanikaniu  wolności i dotychczasowego sposobu życia, stłumione racjonalizacją, ale przecież obecna. Powalczyło by się. A tu trzeba nosić maskę…  Bezsprzecznie, coś lub ktoś atakował nasze życie. Wirus, niewidoczny wróg, jak duch.  Jak o wojowniku to i o zwyciężaniu, a jak o zwyciężaniu to i o sławie ale i o stracie. O dumie, zadowoleniu, o przekraczaniu progu między  byciem tylko „z” i w przyjaźni z drugim mężczyzną w kierunku bycia przeciw niemu. O konieczności dokonania wyboru pomiędzy wygram i jemu będzie przykro a dam mu wygrać i mnie będzie przykro. I tak powolutku synowie w zadaniach robili kroki w kierunku męskości dającej sobie prawo do sięgania po siłę, wygraną, pokonania kogoś w walce opartej na zasadach i w kierunku ponownego włączenia przeciwnika w grono przyjaciół. Do tego dochodziło godzenie się na wygraną i doświadczenie splendoru, dopingu tatów i swoich zwolenników. Wydaje się oczywiste? Bynajmniej nie było.

Tatowie przy obieraniu ziemniaków na obiad, sami bez synów deliberowali nad wolnością w relacjach z kobietami, nad wolnością i męskością synów w świecie, w którym ojciec raczej jest w pracy. Nad tym jak walczą o siebie oni tatowie i jakiego walczenia o siebie uczą swoich synów. O tym jak walka z czymś uchwytnym jest łatwiejszą walką niż ta która się dzieje w nas. I jak główną osią walki wewnętrznej jest nasz strach i złość. I nad tym jak w cywilizowanym świecie musimy się zwijać by nie pokazać tych emocji za dużo. Bo ukazywanie ciągle jest passe. A może zatem więcej tego co męskie jest passe? Dyskusje piękne, emocjonujące, zbliżały nas do siebie, ziemniaki się same obierały.

Ten zjazd był inny na kilka sposobów od poprzednich. Program był. Jednak luźniejszy. Więcej słuchaliśmy potrzeb ojców i synów, siebie nawzajem, więcej byliśmy w całej grupie. Działaliśmy i zajmowaliśmy się sobą. Demokracja była i decyzyjność też. Tym razem jednak rządzili ojcowie. Co jak się okazało nie było od razu takie oczywiste. Radziliśmy długo. Jak to w tym świecie. Czy wolno nam postawić na swoim i zarządzić (…)?. Część ojców się obawiała jak ich synowie to zniosą. Znieśli. Przyjęli. Dzięki temu jeszcze lepiej i pewniej sami zajęli się sobą a my mogliśmy zająć się sobą. Granica została ustanowiona i dzięki temu chłopcy nauczyli się od nas trochę o tym  jak to robić – jak stawiać granice.  Akurat taka grupa ojców co nie bała się synów. Ot nauka męskiego kawałka. Mogę jako tata postawić na swoim też, naturalnie, bez pytania mamy, żony albo książki.

Gajrówka. AD2020. Mazurski krąg mocy. Warsztaty ojców i synów.

Bartosz Płazak

Październik 17, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Holistyczne Szkice Trenerskie: Praca z grupą. Dyskusja
Blog

Holistyczne Szkice Trenerskie: Praca z grupą. Dyskusja

written by admin

Ludzie na różnych forach pytają się nawzajem o narzędzia pracy z grupą. Najlepiej takie, żeby dobrze działały. Najlepiej takie, by za ich pomocą Uczestnicy mogli możliwie dużo się nauczyć. Najlepiej takie, żeby ich zastosowanie wywoływało efekt Wow. Najlepiej takie, które są nowe, nieznane,  sprawią, że prowadzone przez nich szkolenie będzie świetnie odebrane.

Dyskusja wydawać się może prosta do poprowadzenia. Prowadzący dyskusję w dobrze pracującej grupie jest właściwie niepotrzebny… Wystarczy zadać pytanie…  Być może dlatego łatwo odsunąć pomysł uczenia się prowadzenia dyskusji. A co tam, jakoś będzie, ludzie coś powiedzą…  Warsztaty pracy z grupą pokazują jednak, że prowadzenie dyskusji bez pomysłu i treningu rzadko się udaje. Bez treningu,  bez wniknięcia w jej  istotę dyskusja to zadanie wymagające dla prowadzącego. Kiedy przychodzi odnaleźć tę ulotną ścieżkę prowadzenia grupy, na środku, w tu i teraz, przy nie dającym się przewidzieć toku zdarzeń, chętną czy przy mniej chętnej grupie… Wyzwanie. Na poziomie wiedzy jak to się robi, radzenia sobie z emocjami  własnymi i uczestników, realizacji celów jakie dyskusja ma przynieść. Lista narzędzi komunikacji jakie stosujemy w trakcie prowadzenia dyskusji jest długa. Pytania, parafrazy, odzwierciedlenia, wzmacnianie, wyciszanie, dzielenie się, łączenie, wiązanie, poszukiwania, podsumowania…  Do tego subtelności głosu, ruchu, tempa, pauzy, ciszy, kierowania, zapraszania, zatrzymywania, łączenia, dzielenia, wyjaśniania, opóźniania, przyspieszania, uwalniania, pracy z jednostką, podgrupą, koalicją, konfliktem, trudnością, procesem, sobą samym. Wreszcie warianty dyskusji, jej cele, funkcje w warsztacie… Dyskusja jest przestrzenią okazania zainteresowania, słuchania, różnienia się, dawania wsparcia, budowania relacji, ukazywania siebie innym,  obserwowania się wśród innych, samoobserwacji. Dyskusja jest czasem wymiany wiedzy, poglądów, refleksji, budowania nowej wiedzy, tworzenia uogólnień, dowiadywania się jak żyć, pracować, działać, nie działać. Pozwala więc budować grupę,  przygotowywać, zachęcać, motywować uczestników do uczenia się.  To wielkie narzędzie, wow.

Dyskusja pozwala na pracę z grupą i może zastąpić narzędzia, te tak poszukiwane. Ktoś powie będzie nudno… Oczywiście. Może być, o ile nie wyłuskamy ich i nie spojrzymy na potrzeby uczestnika. Wejście jednak z ciekawością, w prawdzie, w to, co chcą uzyskać uczestnicy, jakie mają problemy, co mają do powiedzenia,  sprawia, że może być ona bardzo żywa, energetyczna, i można bardzo wiele osiągnąć przy pomocy dyskusji.  Dyskusja jest stara jak świat, może przez to zniechęca tych, którzy szukają nowego. Dyskusja zaprasza, a nawet zmusza do kontaktu. Niestety, dzisiaj preferowane są sposoby ułatwiania (przyspieszania) sobie życia, szybkiego załatwiania, mieszczenia wielu celów w krótszym czasie… Kontakt, budujący dyskusję bywa czasochłonny, budowanie relacji, docieranie się boli, ociera, a niekiedy odziera z iluzji – budzi więc strach. Dodaje energii, ekscytuje, wciąga i niepokoi. Dyskusja to co innego niż praca oparta na zaprojektowanych  grach, zabawach, mających strukturę,  scenariusz. I w nich wydarza się dużo dobrego. Ich struktura, zasady,  jest jednak przestrzenią ukrywania się głębszych poglądów uczestników. O tyle więc są one bezpieczniejsze, a dyskusja bardziej zagrażająca, nieobliczalna.

Dyskusja jest naga. Jest taka jaka jest. Nie ma struktury ani regulaminu. Możesz wejść z tym, co masz. Zaryzykować. Dyskusja nagradza za aktywność bodźcami rozwojowymi, to nie znaczy głaskami tylko.  Możesz też nie wejść, słuchać i też się nauczysz obserwując innych. Aktywność wewnętrzna to też aktywność. Dyskusja porusza wszystkich obecnych.

Dyskusja to przestrzeń poznawania potrzeb i możliwości uczestników poprzez słuchanie wypowiedzi pojedynczych osób i tych fragmentów w których ludzie mówią do siebie nawzajem, kiedy prowadzący może pomagać im zgłębiać siebie nawzajem, ujawniać się i ciekawić nawzajem. Kiedy spotykają się ze samoświadomością, trafiają na progi, stawiają granice, ukazują swoje mocne i słabe strony dyskusja jest przestrzenią na wzajemne uczenie się i wspieranie uczestników a dla prowadzącego na towarzyszenie.

Dyskusja to przestrzeń  budowania bezpieczeństwa, zaufania i podążania za potrzebami i możliwościami grupy, to możliwość ukazania przez prowadzącego, że jest dla swoich uczestników, że dysponuje czymś, czym jest gotów się podzielić będąc w kontakcie z nimi, stykając się z ich światem w tu i teraz. Dyskusja to przestrzeń w której rodzi się otwartość kiedy ludzie się przestają obawiać tego, że się różnią. Poza scenariuszem, grą, zabawą, w dorosłej decyzji o uczestnictwie.

Dyskusja to przestrzeń, w której ujawnia się i przebiega proces rozwoju grupy. O ile prowadzący chce i umie pomagać uczestnikom pokonywać kolejne bariery uzewnętrzniania się, bycia jakimi są, akceptowania się nawzajem, dyskusja może być bardzo wyzwalającym narzędziem rozwojowym. Czym więcej przejdziecie w niej trudności, konfliktów, różnic, pokonacie przeszkody rozumu i ego, tym większą nagrodą może być bliskość w relacjach,  wolność jednostki w grupie, współpraca, spójność i zwartość grupy a co za tym idzie lepsza przestrzeń do uczenia się dalej.

Dyskusja to narzędziem bez narzędzia (struktury, scenariusza). Może się pojawiać wiele razy w trakcie warsztatu. Ma wiele funkcji (wprowadzenie, omówienie, podsumowanie, regulowanie). Czy jest narzędziem doskonałym (?). Jest przecież tylko (aż) rozmową w grupie osób. O ile prowadzący umie ją prowadzić, inne narzędzia mogą nie być mu potrzebne, by pracować z grupą i z satysfakcją. Może nawet z efektem Wow. Drapanie się po głowie przez część uczestników może być sygnałem rodzącego się w nich pytania jak prowadzący(a)  to zrobił(a), że tyle jest znaczenia, a tak mało fajerwerków…?

Źródło: Holistyczna Szkoła Trenerów
Bartosz Płazak
Wrzesień 30, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Holistyczne Szkice Trenerskie: Dobro_wolność. Włącz wolność, by pojawiło się dobro
Blog

Holistyczne Szkice Trenerskie: Dobro_wolność. Włącz wolność, by pojawiło się dobro

written by admin

Jak sprawić, by chciało im się pracować? Jak to się robi, by nie było oporu? Jak się zachować, by nie było trudności? Co zrobić, by robili to, co w scenariuszu, zamiarze, pomyśle, moim – prowadzącego? Jak działać, by zdarzyło się to, co chce ten, który zamawia warsztat, albo działo się tak, by uczestnicy osiągnęli te wyniki, które chcą (deklarują, że chcą)?

To pytania, które niemal same chcą się zadać przed pracą z grupą. Kłębią się i wiercą. Praca z grupą jest jak wycieczka w góry. Piękne widoki, pod warunkiem, że pogoda będzie dobra. Dobre wrażenia pod warunkiem , że pójdziemy dobrym szlakiem, nie zgubimy go i wybierzemy właściwy dla siebie pod względem trudności, długości. Tak, praca z grupą ma swój cel, jest nim to, by uczestnicy grupy coś zmienili, rozwinęli, osiągnęli. Niestety czym bardziej tego chcemy jako prowadzący, tym bardziej pojawia się dobro a zanika wolność. Gdybyśmy sobie pozwolili  go odpuścić może się stać inaczej. Za mało będzie dobra a za dużo wolności ;)…

,Uczestnicy grupy wchodząc na salę warsztatową zwykle chcą coś osiągnąć dla siebie. Są też takie warianty obecności na warsztatach, w których osoby te nie chcą na nich być (np. wysłała je firma, partner(ka), znalazł się tu, bo ktoś powiedział, że to fajne), albo chcą czegoś innego, ale i oni mają swój cel. Najczęściej cele/potrzeby różnych osób są różne od siebie. Mimo, że brzmią, kiedy są wypowiedziane przez nich, podobnie, bo łączy je tematyka warsztatu, niekiedy łączy je osoba prowadzącego (ludzie przybywają na warsztaty „na trenera”, bo mają z nim dobre doświadczenie).  Tak czy inaczej, rozpoczynając pracę możemy jako prowadzący wybrać. Wybór ten przebiega pomiędzy prowadzeniem warsztatu  według scenariusza, tak jak to sobie zaplanowaliśmy, bez włączenia grupy w decyzje jak on będzie przebiegał albo z tym włączeniem. Możemy decydować co będzie kolejne w kolejności  pracy albo oddać to decydowanie, włącznie z tym, że jakiś element nie wydarzy się wcale. Możemy więcej mówić albo więcej słuchać, zarządzać albo odpowiadać na potrzeby, widzieć cel albo widzieć ludzi bardziej.

Osoby uczestniczące w warsztatach rzadko niestety wciąż, wiedzą, że mogłyby wpływać na ich przebieg. Często wciąż siadają i oddają się w ręce prowadzących. Podobnie prowadzący jednak prowadzą, bo taka jest ta rola, a nie są z uczestnikami i nie pytają ich o potrzeby, nie włączają ich do procesu decydowania o tym co się zdarzy w trakcie warsztatu.

Zasada dobrowolności (słowo złożone ze słów „dobro” i „wolność”) wydaje się, mogłaby coś złego robić z aktywnością uczestników na warsztacie. No bo otwiera przestrzeń odmowy…  Kiedy jednak wyłączamy domniemany przymus uczestniczenia wprowadzając tę zasadę do pracy z grupą pojawia się wolność wyboru, znika przeszkoda (presja, przymus, strach, obrona) przed odkryciem, ryzykiem, emocjami itp. Kiedy uczestnicy ją przyjmują, mogą  z większą lekkością być na warsztacie, bardziej otwartym okiem i sercem przyjmować siebie, to co się dzieje, prowadzącego i innych uczestników. Kiedy jest wolność można bardziej samemu wybrać swoje dobro i sięgnąć po nie z własnej woli, a to oznacza mieć wybór. I to zachęca tym bardziej, im prowadzący sam dochowuje tej zasady. Objawiać się to dochowywanie  może np. w proponowaniu innych form przekazu, kiedy uczestnicy nie są gotowi na jakąś, pytaniu na bieżąco o potrzeby, nie wyznaczaniu osób do działania, omawianiu celów danego ćwiczenia, przywoływaniu sensu, korzyści, związku z tematem przytaczaniu różnych historii potwierdzających sens uczestnictwa, ujawnianiu swojej własnej perspektywy i doświadczenia. Dobrowolność uczestnictwa oznacza, że podjęcie ryzyka pochodzi z wyboru, że nie ma wskazywania kto teraz podejmie je przez kogoś, kto ma do tego prawo, kogoś innego niż uczestnik sam za siebie. Kiedy ludzie uczą się, że warto podjąć ryzyko, bo jest korzyść, i jest bezpiecznie, wchodzą więcej i chętniej. Kiedy nie są oceniani, a wzmacniani, wchodzą więcej i łatwiej.  Dynamika pracy rośnie, więcej jest gotowości do uczenia się na własnych błędach. A przecież wyłączyliśmy dobrowolnością gwarancję aktywności.  Paradoks? Kompetencja prowadzącego? Zjawisko grupowe, psychologiczne? Zjawisko fizyczne? Wszystko na raz. By zaistniało, wymaga odwagi od prowadzącego. Wymaga dobrej woli i wolności dla samego siebie. Bo kiedy w ten sposób pracujemy z grupą, mniej miejsca jest na scenariusz i wizję prowadzącego. Dobra dla siebie wybierają uczestnicy w ramach wolności na tym warsztacie.

W literaturze z pogranicza fizyki, duchowości, psychologii można znaleźć sporo w temacie równowagi sił, intencji, natury procesu, rozwoju. W skrócie można by to ująć tak, że energia myśli, zamiaru, potrzeby (prowadzącego) wysłana w przestrzeń sprawia, że wraca do nas to samo, ale skierowane do nas. Proces, pole grupy, wyższa  intencja rozwoju osoby i tak znają swój najlepszy kierunek.  Innymi słowy, jak za bardzo chcesz, żeby coś było, możesz się spotkać z tym, że wróci do ciebie coś, co też bardzo chce zaistnieć. Może jednak będzie to co innego niż to co Ty chcesz. Najlepiej iść za tym. Odkrywać To.  Daj na początek DobroWolność. Pozwoli to naturze procesu zabrać głos.  Może będzie tak, że Twój pomysł będzie bardzo dobrowolnie przyjęty i zrealizujesz go wspólnie z ludźmi zamiast dla nich stojąc „naprzeciw” nim.  To mocno inna jakość bycia (celowo nie nazwę tego pracą). Nazywamy to pracą na procesie.

Źródło: Holistyczna Szkoła Trenerów
Bartosz Płazak
Wrzesień 28, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Mazurski Krąg Przygody 7-14 sierpnia 2021
Warsztaty

Mazurski Krąg Przygody 7-14 sierpnia 2021

written by admin

Mazurski Krąg Przygody to wyjątkowa impreza tylko dla ojców i synów. To czas, w którym możesz zbudować/pogłębić relacje ze swoim synem. To bezpieczna przestrzeń do przeżywania przygód, wyrażania emocji, zdobywania doświadczeń i dobrej zabawy. To czas, dla Ciebie i twojego syna.

Na co dzień rzadko mamy okazję do budowania głębokich relacji z naszymi synami, uczenia ich męskości, odwagi, radzenia sobie z przeciwnościami, mówienia im o życiu i świecie. Męski Krąg Przygody pozwoli Wam wspólnie robić właśnie te rzeczy.

Jest to już czwarty męski krąg ojców i synów zorganizowany w Ośrodku w Polu – tym razem pod nazwą: Mazurski Krąg Przygody, w ramach którego, wraz ze swoim synem:

  • zbudujecie głębszą relację, lepiej się poznacie, będziecie doświadczać emocji, rozmawiać;
  • umocnicie łączące Was więzi;
  • będziecie wykonywać indywidualne i zespołowe zadania, usamodzielniające i wzmocnienia tożsamości twojego syna;
  • spędzicie czas na wsi obcując z przyrodą;
  • będziecie wykonywać zadania zawierające elementy surwiwalu, współzawodnictwa i aktywności fizycznej;
  • będziecie grać na bębnach i innych egzotycznych instrumentach;
  • podejmiecie działania na rzecz lokalnej społeczności;
  • staniecie się częścią męskiego kręgu;
  • będziecie wspólnie gotować, sprzątać i pracować na rzecz grupy;
  • doświadczycie z synami pracy fizycznej jaką wykonywali wasi dziadkowie;
  • znajdziecie czas na beztroskie zabawy, gry planszowe, odpoczynek, medytację, książkę;
  • przeżyjecie symboliczną inicjację synów;
  • przeżyjecie niezwykły czas, który zbliży Was do siebie i zapewni Wam niezapomniane doświadczenia!

Praca w kręgu

Krąg jest oparty o zasady pracy warsztatowej, z szczególną dbałością o bezpieczeństwo psychiczne i fizyczne uczestników. Będziemy spotykać się w otwartym kręgu, w mniejszych podgrupach, w dwójkach ojciec i syn, w grupach synów i w grupach ojców.

Zabawa i praca będą się odbywać w budynku i poza nim, w dzień i w nocy. Wykorzystamy okoliczne lasy, jeziora i rzekę. Życie Kręgu oprzemy na zasadzie głębokiej demokracji, w myśl której każdy ma prawo do bycia wysłuchanym i uwzględnionym.

Wyżywienie w trakcie kręgu będzie wegetariańskie, oparte na lokalnych produktach, z minimalną ilością cukru. Impreza objęta jest zasadą abstynencji od środków psychoaktywnych (np. alkoholu).

Informacje logistyczne o dojeździe, przygotowaniu, szczegóły bytowania na miejscu przekażemy osobom
z końcem maja bądź po zamknięciu listy uczestników. Maksymalna liczba par ojciec-syn, to 12.Wiek synów od 8 do 13 lat. Bądź według ustaleń z organizatorami. Zapraszamy do rozmów telefonicznych przed imprezą.

Termin kręgu: 07-14 sierpnia 2021r.

Miejsce kręgu: https://osrodekwpolu.pl/

Koszt udziału to 950 zł od osoby.

Obejmuje on: uczestniczenie w Kręgu i zaplanowanych aktywnościach, zadaniach, zabawach, nocleg, jedzenie, opiekę wykwalifikowanych trenerów, dodatkowe atrakcje i drobne rekwizyty.

Krąg poprowadzą:

Bartosz Płazak http://hst.edu.pl/event2-speaker/bartosz-plazak/

Kontakt: 502351161 bartosz.plazak@gmail.com

Adam Chrzanowski: http://www.odkrywcymocy.pl/adam_chrzanowski

Kontakt: 600480871

Poczytaj co działo się w poprzednich latach, obejrzyj zdjęcia:

http://inspiracje.lifefree.pl/artykul/ojciec-i-syn-o-wiosce-szalasow,326,1,21498.html

http://inspiracje.lifefree.pl/artykul/meska-praca-meska-sprawa-o-robieniu-pamiatkowych-lamp,323,1,43deb.html

http://inspiracje.lifefree.pl/artykul/ojciec-i-syn-o-jedzeniu-i-gotowaniu,325,1,cafe9.html

Galeria: Mazurski Krąg Przygody 2

Wrzesień 27, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Holistyczne Szkice Trenerskie: Scenariusz zdarzeń
Blog

Holistyczne Szkice Trenerskie: Scenariusz zdarzeń

written by admin

Czy można napisać scenariusz zdarzeń w życiu? Pytanie wydaje się podchwytliwe. Ma wiele odpowiedzi zależnie od przyjętej perspektywy życiowej. Jeśli myślałbym, że mogę mieć kontrolę nad zdarzeniami to warto pisać scenariusze. Jeśli myślę, że korzystanie ze scenariuszy uniemożliwia żywą elastyczną, twórczą, w kontakcie i kontekście odpowiedź na proces nie pisałbym ich. O ile zakładam, że i tak zdarza się to co najlepsze, wydaje się, że nie warto planować. Planowanie w życiu może pomóc osiągać zakładany rezultat, jednak gdy chcę trzymać się planu muszę walczyć z przeciwnościami. Fizycy kwantowi mówią, że wektor siły (myśl o tym jak ma być) generuje od razu wektor oporu (przeciwności). Pytanie z początku akapitu może więc wydawać się nawet lekko szalone. Może podpowiada możliwość kontrolowania życia, albo o ile byłoby prowokacją to wskazuje na absurdalność pomysłu na kontrolę życia. Czy z życiem jest jak z warsztatem, kręgiem, szkoleniem obojętne już jakiej nazwy użyję – pracą grupową? Czy ma sens pisanie scenariuszy warsztatów? Jeśli tak to jaki? Po co to robić? Czy to się może udać? Po co zadawać sobie tyle trudu?

Pisanie scenariuszy warsztatów, kręgów, imprez, wszelkiego rodzaju zdarzeń grupowych to zadanie, którego wykonanie uczy. Uczenie to jest piękne o tyle, że o ile sobie zechcę pozwolić na nie, pokazuje mi bardzo wiele o mnie. Przede wszystkim o mnie. Oczywistym rezultatem tego rodzaju pisarstwa jest kilkanaście do kilkudziesięciu stron materiału (licząc z różnymi dodatkami), poczucie kontroli rzeczywistości, wiedzenie co powiedzieć, czucie się pewniej i przygotowanym. Ubocznym, ale dla mnie podstawowym efektem jest refleksja. A właściwie refleksje. Mnóstwo obserwacji i refleksji, odkryć, objawień, olśnień. Wyjście z nieświadomej niekompetencji, głębsze poznanie tematu, integrowanie go ze sobą, włączenie do życia własnego, zmiana. Refleksje, które miewam przy pisaniu scenariuszy to te nad poziomem mojej kompetencji w temacie, nad ilością znanych narzędzi ilustrujących zagadnienia, które mam realizować, nad moją komunikacją, o moich własnych dążeniach i tendencjach w prowadzeniu grup, nad potrzebami uczestników, szansami i zagrożeniami wynikającymi z użycia poszczególnych narzędzi, nad moją kreatywnością, elastycznością, powierzchownością, dokładnością, dbałością, niedbałością, prokrastynacją, oporem, wydolnością psychofizyczną, emocjami związanymi z tym, że chcę ten warsztat poprowadzić, zmęczeniem, nieprzygotowaniem logistycznym, posiadaniem lub nieposiadaniem możliwości technicznych do realizacji warsztatu, istnieniem bądź brakiem wsparcia, koniecznością douczenia się merytorycznie bądź procesowo, zaprojektowania jeszcze kilku stron interwencji, alternatywnych narzędzi, zakupienia rekwizytów, napisania wziątek dla uczestników, zastanowienia się nad szczegółami typu jak się ubrać, czy mam pisaki, że trzeba się wyspać, że warto być wcześniej, jak się przywitam, ile powiem o sobie, jak ogarnąć sprawy obiadu, otwierania sali, jak zadbać o uczestników na przerwach i czy mam catering, czy warto zapraszać kotrenera, czy lepiej poradzę sobie sam, kiedy się spakować… Pisanie warsztatu prowadzi do pytań czy mogę, czy jestem gotowy, dojrzałem do tego, a odpowiedzi na te pytania prowadzą do kolejnych pytań o to jakim sposobem pracować z grupą. Bardziej na ich zasobach, bardziej na moich, jak zrealizować części wiedzowe, wpleść w proces czy może wyłożyć i pokazać na slajdach? Jak ja chcę być z tymi ludźmi czy w kontakcie i bliskości ryzykując utratę większej ilości energii czy może w dystansie i zachować więcej dla siebie? Czy to aby nie jest odwrotnie? Ale jak to zrobić by nie było odwrotnie? Z czym chcę by wyszli z tego warsztatu, co chcę przede wszystkim by zapamiętali? … To uczenie się pokory, dbałości i otwartości, spadanie z piedestału i wchodzenie na swoje miejsce. Pisanie scenariusza weryfikuje mnie jako prowadzącego tę grupę. Uczy czego chcę jako trener, człowiek, partner dla zamawiającego, dla uczestników. Pokazuje ile zaangażowania, energii, mnie jest potrzebne by warsztat się odbył. Odpowiada więc czy ja tego chcę czy nie. Ujawnia iluzje, urealnia pomysły, weryfikuje ilości zagadnień, ćwiczeń. Pomaga uznać moją gotowość bądź obnażyć jej brak. W tym sensie pisanie scenariusza jest ryzykowne. O ileż bowiem lepiej, łatwiej byłoby mi pozostawać w sferze marzeń o tym jak to będzie pięknie kiedy poprowadzę taki wspaniały warsztat. Albo oskarżać się, że nie umiem i nadal się do tego przygotowywać jeszcze sto lat. Inaczej mówiąc – pozostawać w znanym. Perspektywa pisania scenariusza stawia więc mnie na progu. O ile go przejdę otwiera się nowe. O tyle pisanie go jest bardzo rozwojowe oprócz tego wszystkiego „za” które wymieniłem wcześniej.

Pisanie scenariuszy to paradoksalny wysiłek. Prowadzi bowiem do niekorzystania z nich, przynajmniej w przypadku warsztatów, u mnie, częściej niż rzadziej. Owszem po części korzystam. Samo posiadanie scenariusza daje mi bezpieczeństwo, mogę sięgnąć do niego w każdej chwili. To z niego pochodzą ćwiczenia, rozwiązania, komunikacja, gotowość, lekkość, zabawa, żonglowanie tezami i ćwiczeniami w trakcie. To dzięki dniom a niekiedy tygodniom spędzonym nad pisaniem scenariusza, już w styku z grupą moja praca jest tak płynna. Kiedy obrócę w palcach niemal każdą minutę interakcji z grupą przed spotkaniem, jest ona tak lekka na spotkaniu. Nawet jeśli jest trudno (opór). I kiedy ta medytacyjna praktyka, przepuszczanie przez głowę wszystkiego co ci przyjdzie do niej co związane jest z Twoim kręgiem, warsztatem wejdzie Ci w krew w początkowej fazie pracy z grupami, za jakiś czas wystarczy jak siądziesz na chwilę by się przygotować. Na godzinę może kilka. Nie na tydzień czy kilka tygodni. Na początku jednak warto pisać scenariusze. Porządne, szczegółowe, zgodnie z zasadami. I to najlepiej dwa. Podstawowy i alternatywny. Tam na warsztacie nie będzie czasu na tworzenie czegoś nowego kiedy to co przygotujesz nie będzie działać, pasować. Kiedy masz dwa scenariusze wybierzesz coś i sobie poradzisz.

Prawdę mówiąc rzadko na warsztacie realizuję scenariusz warsztatu. Podobnie jak rzadko robię w życiu dokładnie to co zaplanowałem. Brzmi słabo? Może tak brzmieć. Puszczam plan i scenariusz jak tylko go wyprodukuję. Jestem zadowolony, że go mam a później improwizuję na jego temat z tym co przynosi mi życie, ludzie ja sam. Puszczam go, by nie tworzyć oporu w sobie, w grupie, w polu.

Improwizowanie pracy z grupą bez przygotowania rzadko kiedy ma na prawdę miejsce. Mimo, że z miejsca obserwacji pracy trenera przez uczestnika tak może to wyglądać. To z doświadczenia, znania dziesiątków narzędzi, przeprowadzenia wielu warsztatów, dla wielu grup w wielu różnych warunkach rodzi się możliwość improwizacji na gorąco. A i tak pomysł trzeba mieć. Tak jak w życiu…

Źródło: Holistyczna Szkoła Trenerów
Bartosz Płazak
Wrzesień 26, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Holistyczne Szkice Trenerskie: Wiem. Nie wiem? Czy intuicja to za mało?
Blog

Holistyczne Szkice Trenerskie: Wiem. Nie wiem? Czy intuicja to za mało?

written by admin

Są pytania, na które odpowiedź wydaje się oczywista. Kiedy jednak przychodzi ją ująć w słowach okazuje się, że czegoś brakuje, że nie jest na pewno jasne, że słowa się nie kleją. Kiedy posłuchać odpowiedzi innych osób w kręgu okazuje się, że znają tę odpowiedź inaczej a na dodatek każda z ich odpowiedzi wydaje się być prawdziwa, nawet jeśli swoją treścią wchodzą trochę ze sobą w sprzeczność. Pojawia się wątpliwość. Co to jest asertywność? Mówienie nie. To odpowiedź dyżurna. Udziela jej w pierwszej kolejności wielu uczestników grup warsztatowych. Później pojawiają się kolejne odpowiedzi, jednak większość grup nie odpowiada na to pytanie spostrzeżeniem, że asertywność to też proszenie. Proszenie to sięganie po swoje, po siebie, to regulowanie bieżącej sytuacji, emocji, zaspokojenie swojej potrzeby, wyrażanie siebie takim jakim się jest, umożliwienie poznania mnie innym, budowanie relacji, inicjowanie wymiany, pokazywanie podobieństwa, różnicy… Ileż tych aspektów jeszcze można zauważyć w proszeniu. A co jeśli jest jeszcze wiele innych odpowiedzi na pytanie „Co to jest asertywność”, których nie udzielam bo ich nie znasz w sensie posiadania uporządkowanej wiedzy w temacie? Jakich aspektów siebie, uczestnika grupy, zespołu, znajomego, przyjaciela, rodziny przez to nie widzę? Asertywność jest określana w kontekście postaw takich jak agresja, uległość, bierność. Jeśli tego nie wiem mogę wziąć do siebie serio insynuację mojego rozmówcy, że jestem agresywny kiedy faktycznie jestem asertywny… Ciąg zdarzeń później może zawierać moją obronę, którą ten odbierze jako atak.. taki film. Zdarza się nie raz. Kiedy wiem, mogę tę insynuację przemilczeć, wyciszyć przez to… Przejść do kolejnego zagadnienia. Kontrolować ten moment, zamiast ulec propozycji zarządzania nim przez filtr mojego rozmówcy.

Wiedzenie jest ważne. Głowa jest ważna. Serce i intuicja są ważne. Każde z nich z osobna może trafiać na trudność w dawaniu rady zadaniom i przeciwnościom. Kiedy łączymy je w całość stają się mocą osobistą, przy pomocy której jest łatwiej żyć i pracować. Łatwiej jest też z sobą samym, mam bowiem mniej dylematów do rozwiązania. Tam gdzie umysł szuka serce może czuć i odpowiedzieć w dylemacie. Tam gdzie serce czuje umysł może pomóc mu wybierać tym co wie. Ot stawanie się całością. Kiedy znam teorię przedmiotu, znam wiedzę, o którą opiera się umiejętność z której korzystam mam świadomość tego co robię i w jakiej relacji staję. To oznacza spokój. To oznacza świadome wybieranie. Wiem co chcę uzyskać, wiem co mogę stracić, zgadzam się na to.

Praca z grupą to piękne, wdzięczne zadanie. Jeśli prowadzący i grupa są zainteresowani współpracą, dorośli w sobie, do tematu, gotowi na zmianę i towarzyszące jej zjawiska, precyzyjna wiedza schodzi na plan dalszy (kiedy pracujemy nad tzw. kompetencjami społecznymi). Przyglądamy się sobie, dokonujemy wglądu, poszukujemy nowego wzoru zachowań, jesteśmy wdzięczni, wychodzimy ubogaceni. Kiedy jednak odbiorcy nie są aż tak gotowi i świadomi, opór jako naturalny towarzysz zmiany znakomicie przeszkadza pracy w oparciu jedynie o intuicję. Wiedzenie co robię pomaga nadać komunikat i odebrać go odbiorcy. Działanie z wiedzą i w oparciu o czucie (wyczucie) stanowi dopiero całość, która stanowi o spójności nadawcy (w tym wypadku prowadzącego grupę). A ta spójność będzie tym co pomoże odbiorcy (uczestnikowi) w uczeniu się, wyjściu z trudności, przejściu przez progi, przełamaniu oporu. A o to nam chodzi przecież jako prowadzącym. O Uczestnika.

Efektem ubocznym może być spokój, lekkość prowadzenia zajęć, brak trudności, mniej dylematów, zadowolenie nadawcy i odbiorcy, poczucie spełnienia i sensu po warsztacie. To u Prowadzącego.

Praca z grupą wymaga wiedzenia co się robi. Każde słowo, gest, cisza, cofnięcie się czy wyjście do uczestników jest bardzo ważnym komunikatem i jest rejestrowane, odbierane, analizowane interpretowane i włączane do decyzji Uczestnika o uczeniu się dalej z Tobą Trenerze bądź rezygnacji z uczenia się z Tobą. Dobrze wiedzieć co oznaczają słowa, których używam i jakie znaczenie daje im moja energia (nastrój, emocja) teraz kiedy to mówię. Uważność, ciągle trenowane obserwowanie siebie samego jest w tym świetnym pomocnikiem. Serdecznie zapraszam Was do analizowania Odpowiedzi. Czyli tego wszystkiego co dzieje się w odpowiedzi na Was kiedy jesteście. Odpowiedź to piękny nauczyciel. Bezpłatny, obecny w każdej chwili przy Was.

Źródło: Holistyczna Szkoła Trenerów
Bartosz Płazak
Wrzesień 22, 2020 0 comment
0 Facebook Twitter Google + Pinterest
Newer Posts
Older Posts

Najnowsze warsztaty

  • Efekt motyla – głęboka praca z miednicą

  • Wioska NVC Wokół stołu na Mazurach

  • Relacja w dotyku – warsztat dla par 11 – 15 listopada 2020r.

  • Mazurski Krąg Przygody 7-14 sierpnia 2021

Dołącz do nas

  • Facebook
  • Twitter
  • Instagram

@2017 - PenciDesign. All Right Reserved. Designed and Developed by PenciDesign


Back To Top
Exit

Podaj swój adres e-mail

e-mail
  • Zrezygnuj z newslettera
  • Wyjdź
Exit

Dołącz do nas i zapisz się do newslettera.

Imię

e-mail
  • Zapisz się
  • Wyjdź