W poprzednim roku nie robiliśmy takich gier, za to odebraliśmy na koniec informację o zapotrzebowaniu na nie. Wydawałoby się może, że jakoś to zagraża naszym delikatnym ciałom, a już na pewno że całości powłok skórnych naszych synów;). Może część matek nie chciałaby się zgodzić na to co robiliśmy;).
Ze sznurka był krąg. Pewnie jakieś 40m kwadratowych powierzchni. Dwie drużyny oznaczone na czołach kolorową opaską. Proste zadanie: zdobyć krąg przez usunięcie z niego drugiej drużyny. Krótki czas 2 min. Kilka rund. Iskry w oczach. Starzy i młodzi. Namawianie się, strategie, śmiechy, zasłanianie grupy żeby druga nie mogła podsłuchać ani podejrzeć. Równi. Wszyscy w zabawie po uszy. Ojcowie zasadzają się strategicznie: bierzcie Bartka bo jest chudy to go wyniesiecie, a wy zajmijcie się Marcinem bo sporo waży, a Bartka drugiego to we czterech trzeba złapać bo on umie walczyć… Chłopaki po swojemu…
A można szarżować? Zapytał jeden z chłopców i słusznie, ku zaskoczeniu organizatora, który chyba nie zrozumiał za bardzo pytania. Chodziło o technikę ataku pochodzącą z gry w rugby. Chłopiec grał, a organizator nie;). Pytanie było zasadne bo mogło podnieść szansę na wygraną, zwłaszcza, że chłopiec przewyższał fizyczni pozostałych i szarża w jego wykonaniu mogła ich wypchnąć z kręgu. Ot brak obeznania dorosłego. Uczymy się od synów cały czas.
Sygnał do startu podaje kibicujący dyżurny co to niby nie angażuje się bo jest na dyżurze w kuchni ale jednak może mierzyć czas (i oglądać) ;).
Śmiech, wrzaski, chaos. Co chwila kogoś wynoszą. Z Boku widać jak każdy dba by nikomu nic się naprawdę nie stało. W środku to prawdziwa walka o przetrwanie. Trudno zauważyć co się dzieje i kiedy Cię złapią i wyniosą. Choć jak masz dobrą strategię to długo można się opierać… Jak w życiu.
Czy to nam potrzebne? Dorosłym i młodym mężczyznom? Tak. Widać jak bardzo potrzebujemy choć trochę powalczyć, pościerać się, poprzepychać, sprawdzić się, zmęczyć, patrzeć w oczy przeciwnika/kolegi, wygrać czy przegrać tę rozgrywkę, ale jednak wejść w tego rodzaju kontakt. Zabawa, o ile tak ją można nazwać, obnaża zarówno naszą słabą kondycję, zadyszkę po dwu minutach, dezorientację w warunkach bitewnych;), jak i wolę walki, siłę, determinację, umiejętność budowania strategii, współpracę i dbałość o siebie i chłopaków. To ważna męska sprawa mieć możliwość popróbowania się. To również ważne by nasi synowie widzieli jak to robimy. Na serio walczymy o wygraną, gramy fair, niekiedy dyskutujemy o tym kto przekroczył granice zasad, jak to naprawić i wracamy do gry. Jak mimo pochłonięcia rywalizacją nie tracimy z oczu naszej fizycznej nietykalności. Jak obcieramy niekiedy skórę i śmiejemy się z tego, jak dbamy by nie ranić się i nie zadawać sobie bólu. Bo to tylko gra. Frajda, zabawa, ale tylko gra.