Dni są tu zupełnie inaczej ułożone w czasie. Jakby wygodniej leżą na nim. Jakby zrobić wykres życia w czasie to jest jakiś łagodny. Dziwnie nie kanciasty. Sołtys mówi, że tu jest zawsze niedziela. Że nikomu się nie spieszy tu codziennie jak ludziom w mieście. Każdy z TuMieszkających powie raczej, że na nic nie ma czasu. Ale zawsze, kiedy podejdę, znajduje czas by gadać, żartować, śmiać się, ciekawić, przygadywać żartobliwie-złośliwie. Piękni tu żyją Ludzie. Tematem jest wszystko co jest. Słońce, chmura, niebo, samolot, drzewa, krzaki, trawy, susza, deszcz, prognoza pogody, klucz żurawi, nienoszące jajek kury, mleko od krowy, wiatr, temperatura, katar, w nogawce dziura, robaczliwe* grzyby, stonka z ziemniaka, no i oczywiście to, że jest coraz gorzej, że kiedyś było lepiej… Bez końca. Przyjemnie sobie z nimi upuścić. Życie tu proste i piękne. Cisza. Nieznośna dla części tych co przyjeżdżają z miasta i nigdy w niej nie byli. Nagrodą za trud budowy dla nas jest ta Cisza. Otulająca, napierająca, wciągająca jak wyzwanie a później czuła jak nie przymierzając Matka. Niespotykana. I to w niej jakoś czas się chowa. I w tej zwykłości. I w tym NieBiegu. I w tej pracy NiePracy. Zadanie to specjalne. Czym bardziej pędzę tym bardziej mi się wydaje, że mam je odrobione. Że na co dzień z niej korzystam, zatapiam się i daję utulić i schować. Trzy miesiące kowidowego zesłania, a później jeszcze kolejne trzy mieszkania tu pokazały, jak bardzo pędzę, jak nie korzystam z Ciszy bo wciąż pędzę, jak część mnie pragnie się zatrzymać i nie umie i jak dzień po dniu po troszeczku zwalniam. Jak mój wewnętrzny wykres czasu wygładza się i równa do niewzruszonej linii czasu Ciszy Gajrowskiej. I tak to Cisza zwalnia czas, dlatego tak wolno tu płynie życie. Dlatego tak jest to niezwykłe miejsce. Czas znika tu w ciszy. O ile wcześniej poradzisz sobie z tym, by zwolnić.
Bartosz Płazak